Strona głównaInspiracjeZ wizytą w bazie DeepDiver nad jeziorem Płotki

Z wizytą w bazie DeepDiver nad jeziorem Płotki

Kiedy wraz z grupą Nurkersów wybieraliśmy się na weekend nad jezioro Płotki koło Piły, nie przypuszczałam, że baza nurkowa może tak wyglądać. Jechałam w ciemno i słyszałam tylko o jakichś jesiotrach. No jesiotr jak to ryba, najbardziej atrakcyjny to jest na patelni i nie przesadzajmy z tymi zachwytami!…

Czyli napis na drzwiach do bazy :)
Czyli napis na drzwiach do bazy :)

Baza DeepDiver

Do bazy nurkowej DeepDiver z Piły jest 8 km. Wystarczająco blisko, żeby zazdrościć mieszkańcom miasta :) Droga prowadzi przez uroczy las, a skręcić trzeba przy ośrodku Geovita do ośrodka MOSiR. Dalej jest ogólnodostępny parking, z którego ciężkie nurkowe graty należy załadować na meleksa przynależnego do bazy, bo do jeziora to jeszcze kawałek drogi. Budynek bazy stoi na skraju piaszczystej plaży, pod lasem, frontem do jeziora. Ma dwie cudne rzeczy: kominek i pięterko z grillem na tarasie :) Parter to sprężarkownia, strefa mokra, miejsce na przebieranki, toaleta, herbata i kawa, wypożyczalnia sprzętu, ogromne akwarium z narybkiem wypuszczanym do jeziora (jak podrośnie ;) oraz ów kominek. W pierwszej chwili nieco się zdziwiłam, w drugiej – zakochałam się bez pamięci. Kominek to rzecz absolutnie cudowna, co byłam w stanie docenić już po pierwszym nurku :) A dzięki niemu baza jest całoroczna, co z pewnością przyciąga twardzieli :) Przed budynkiem natomiast są stojaki i platformy do ogarniania sprzętu oraz kanapy dla zmęczonych ;)

Z drugiej atrakcji skorzystaliśmy wieczorem pierwszego dnia pobytu. Po szaleństwie nurkowym jeść się chce i to bardzo, a taras na pięterku jest bardzo gościnny, szczególnie, że zadaszony i deszcz nie jest przeszkodą dla integracji. Plany może popsuć wiatr i temperatura, ale na to też jest rada: na górze jest pomieszczenie rewelacyjnie ogrzewane przez dolny kominek, dodatkowo mieści się tam kuchnia i można spędzić naprawdę miły wieczór w cywilizowanych warunkach. My twardo zacisnęliśmy zęby i zostaliśmy na tarasie, chociaż mimo końca czerwca temperatura była mocno kwietniowa. Grillowi to jednak nie przeszkadzało i kiełbaskę przygotował całkiem smaczną :)

Dodatkowo baza jest monitorowana, dzięki czemu można czuć się naprawdę bezpiecznie. Szczególnie, że wszyscy są informowani o monitoringu na początku :) Chociaż niektórzy natychmiast o tym zapominają i podczas przebierania się w piankę machają w pustej przecież strefie mokrej golizną, po czym przypominają sobie o kamerach i zaczynają zwariowany taniec w piance, wciśniętej do połowy ud, pod tytułem: jakby tu się zasłonić, i gdzie, do licha, są te kamery, czyli z której strony zasłonić się najpierw ;) Kończy się to szaleńczym skakaniem na jednej nodze i wreszcie rezygnacją: a, co tam, już i tak za późno – i ignorowaniem kamer, gdziekolwiek by nie były ;)

Dojście do bazy
Nurkowanie z jesiotrami warto sfilmować
Wilczy po nurkowaniu :)
Poznać nurków po skrzyniach…;)
Wisielec i butle.

W przerwach pomiędzy nurkowaniami zawsze znajdzie się chwila, aby popatrzeć na szalonego młodziutkiego jesiotra, który nerwowo pływa w tę i z powrotem po akwarium, pogrzać się przy kominku, zdrzemnąć się chwilę na kanapie przy tymże kominku lub zaparzyć sobie kawę. Głodni mogą się przejść z powrotem, do ośrodka MOSiR-u, przy którym działa bar z całkiem smacznymi obiadami oraz goframi albo wręcz można wrócić aż do Geovity, gdzie jest restauracja oraz bardzo miła i przyzwoita obsługa, radząca sobie z nietypowymi zadaniami. Geovita to także hotel, gdzie spędzaliśmy noc. Tak się złożyło, że akurat wtedy mieli wesele. Nie stanowiło to jednak problemu w nakarmieniu nas niejako poza salą restauracyjno-weselną – po prostu otworzono dla nas inną, małą salkę i kelner przyniósł zamówienie, chociaż zdecydowanie nie miał po drodze :) Pokoje gościnne były w drugim budynku, gdzie praktycznie nie dochodził hałas wesela, bardzo sprytne rozwiązanie.

Ekipa Nurkersowa w bazie DeepDiver Płotki
Ekipa Nurkersowa w bazie DeepDiver Płotki

Nurkowanie z jesiotrami

A samo jezioro? W okolicach bazy niezbyt głębokie, za to urozmaicone i pełne atrakcji – sztucznych i naturalnych :) Pierwsze “wow!” wywołuje wynurzający się spod wody dinozaur. I co z tego, że nieprawdziwy? ;) Potem okazuje się, że dinozaurów pod wodą jest więcej. Całe stadko właściwie. Mniejsze, większe, kolorowe… Można popływać między nimi, zapozować do zdjęć w jedynym tego rodzaju podwodnym parku i byłoby cudnie, gdyby wizura była troszkę lepsza… Podobno zazwyczaj wizura sięga 5-6 metrów ;)

Sympatycznie pływało się po łączce, wśród zarośli na niedużej głębokości. Można było tam spotkać szczupaczki (pozdrawiamy szczupaka Stefana!) stojące nieruchomo, niespecjalnie przejęte obecnością człowieka, można było podenerwować małe okonki, stroszące grzbiet, ale i tak ciekawe wielkich stworów. Można było wreszcie pomiziać roślinki.

Ale największą atrakcję spotkaliśmy przy samym pomoście, na rogu oficjalnego kąpieliska. Do tej pory nie wiem, czy to była pora karmienia, czy o co chodziło… Woda średnio przejrzysta, zielonkawa i nagle z oparów wyłania się wielki, czarny kształt. Długi, wijący się… Jesiotr!

Przy pomoście (i najmniejszym dinozaurzyku) plątało się stado pięciu czy sześciu ogromnych, półtorametrowych jesiotrów. Pływały sobie tuż nad dnem, leniwie, od niechcenia majtając płetwami. Jak nas zobaczyły, to bez żadnego stresu podpłynęły. I to całkiem blisko! Na tyle blisko, że mogłam wyciągnąć rękę i “pogłaskać” takie rybsko po grzbiecie. Jesiotr nie zareagował, pewnie był przyzwyczajony… Tymczasem Wilczego inny jesiotr wręcz zaczepił! Podpłynął znienacka od tyłu i nosem uderzył go w dłoń, jakby pytał: “No i gdzie jest żarcie?!?” :) No to ja przepraszam – ale najwyraźniej zaprzyjaźniliśmy się z jesiotrami…:D Łatwo jest nawiązać kontakt z kotem, z psem, koniem, nawet ze świnią!… Ale z rybą?!?… Dość niesamowite i trochę magiczne doświadczenie :)

Niezwykła sytuacja bierze się stąd, że jesiotry są przez właścicieli bazy dokarmiane i “zaopiekowane”. Widzieliśmy film, na którym jeden z chłopaków z bazy usuwa haczyk wbity jednemu z jesiotrów. Nie bardzo mu sie to podobało, ale nie trzasnął płetwą po głowie… Stąd też ich ufność wobec ludzi. I wszyscy mają przykazane: tych ryb nie ruszać! :)

Poza tym pod wodą są standardowe atrakcje typu samochód czy inny złom, ale w zestawieniu z jesiotrami tracą znaczenie :)

Tak wyglądają stempelki poświadczające nurkowanie w Płotkach :)
Tak wyglądają stempelki poświadczające nurkowanie w Płotkach :)

W bazie panuje superatmosfera, panowie są gościnni, a kanapy wygodne. Bliskość restauracji i baru oraz możliwość noclegu sprawia, że jest to świetne miejsce na spędzenie weekendu, także w gronie osób nienurkujących – atrakcje typu plac zabaw dla dzieci czy plaża sprawią, że inni nie będą się nudzić. A kto wie, może podwodny park dinozaurów sprawi, że zdecydują się na intro…;) Czego im oraz bazie życzymy i mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy! :)

Wyszperane w Sieci:
Baza nurkowa DeepDiver Płotki

(czerwiec 2014 r.)

Jak się spotkali? Przypadkiem, jak wszyscy. Jak się zwali? Na co wam ta wiadomość? Skąd przybywali? Z najbliższego miejsca. Dokąd dążyli? Alboż kto wie, dokąd dąży?

Denis Diderot "Kubuś Fatalista i jego pan"

Najchętniej czytane